+48 666 22 00 11 [email protected]

Wycieczka na wyspę Comacina
na jeziorze Como

Akcja mojej najnowszej powieści „Koncert” rozgrywa się nad jeziorem Como. Muzykoterapeutka Catriona przybywa do Villa Monteverdi, by pomóc Umberto, pianiście i kompozytorowi, który stracił wzrok i chęć do komponowania.
Comacina
Cudownie było umiejscowić zdarzenia fabuły w rejonie Włoch, gdzie widoki są tak wspaniałe, a atmosfera tak bardzo kojąca. Gdy znalazłam się w tych okolicach, od razu wiedziałam, że to zakątek, gdzie może narodzić się miłość. A oto spojrzenie na Tremezzinę, przy zachodnim brzegu jeziora, widzianą od strony wody w „Koncercie”:

Piękno majestatycznego krajobrazu zapierało dech w piersiach. Kraina ta była tak żyzna i bujna, a kolory tak żywe, że żaden artysta nie zdołałby namalować czegoś tak pogodnego i uroczego, zauważyła Catriona.
– Oto Ogród Lombardii – oznajmił Umberto.
Wokół pogodnej zatoki gaje oliwne i zielone drzewa laurowe, zachwycające ogrody i uporządkowane winnice, niezliczone wspaniałe wille, domy patrycjuszy i imponujące palazzi lśniły w słońcu, niczym klejnoty osadzone w olśniewającym krajobrazie. (…) Jacht dryfował powoli wzdłuż odcinka jasnego, wapiennego brzegu jeziora obok renesansowych willi skrytych za żywopłotami z róż lub okolonych przez magnolie i oleandry, drzewa werbeny i heliotropu, gaje mirtu i złotej pomarańczy.

Umberto zabiera Catrionę na wycieczkę na pokładzie swego jachtu o nazwie „Koncert” na Isola Comacina, wyspę Comacina. W pierwszej chwili może się wydawać, że porośnięta drzewami wyspa – jedyna na tym jeziorze – jest za mała, by mogła mieć jakieś znaczenie, jednak Comacina w swoim czasie była ważnym ośrodkiem politycznym i religijnym.

W VI wieku to właśnie tu znajdowała się ostatnia rzymska forteca w Lombardii. Jak głosi legenda, dowódca jej załogi, rzymski generał Francione, miał ważny powód, by bronić tego skrawka lądu w imię cesarstwa, gdyż to tam był wówczas przechowywany Święty Graal. Oblężenie trwało dziesięć lat, ostatecznie jednak Francione został pokonany i Lombardczycy przejęli wyspę. Kilkaset lat później, w 1169 roku zaatakował ją Święty Cesarz Rzymski Fryderyk I Barbarossa. I wtedy biskup Como rzucił na Comacinę klątwę: „Dzwony nigdy się tam nie odezwą, kamień nie stanie na kamieniu, nikt nie będzie zarabiał jako oberżysta, a karą będzie gwałtowna śmierć”. Żołnierze Barbarossy zrównali z ziemią większość zabudowań na wyspie – domy, mury obronne i świątynie.

Dziś ruiny starożytnych budowli i wszelkie ślady po ludziach, którzy tam mieszkali, stanowią nie lada gratkę dla archeologów. Po najeździe Barbarossy wyspa podupadła i niemal całkowicie się wyludniła, ale w latach 30. XX wieku włoski architekt racjonalista Pietro Lingeri postawił tam trzy domy, pragnął bowiem stworzyć na Comacinie azyl dla artystów. Budynki jego projektu stoją tam po dziś dzień wraz z kościołem i restauracją Locanda Dell’Isola Comacina, gdzie od 1947 roku niezmienne serwuje się posiłek z tych samych sześciu dań.

Umberto zabrał Catrionę na wyspę na festyn świętojański. W książce wyjaśniam:

Festyn jest obchodzony od trzystu lat w rocznicę zniszczenia wyspy w dwunastym wieku. Nad jeziorem organizowany jest niesamowity pokaz świateł, mnóstwo łodzi płynie w paradzie wzdłuż brzegu. Dzień później wśród ruin po Bazylice Świętej Eufemii odprawiana jest msza. To niezwykle wzruszająca uroczystość.

Umberto z Catrioną obserwują festyn z tarasu Grand Hotelu w Ossuccio, luksusowego pięciogwiazdkowego przybytku z widokiem na wyspę na jeziorze Como. Piszę o tym:

W dole setki świateł jarzyły się na łodziach, bezpośrednio na powierzchni wody oraz na balkonach ładnych, pastelowych domów stojących wzdłuż brzegu…
– Jak pięknie – wyszeptała zachwycona Catriona. – Zupełnie jak z Dantego, dusze przechodzące na drugą stronę.
– Też zawsze tak to sobie wyobrażałem. W istocie, lumaghitt to wspominanie dusz zmarłych, którzy szukali ratunku na drugim brzegu, gdy w dwunastym wieku wyspę ogarnął pożar.

Jednak festyn ma swoje źródła w czasach wcześniejszych niż pojawienie się Barbarossy. Umberto wyjaśnia, że dawno temu miejscowi przybyli tu do kościoła Św. Jana Chrzciciela z błaganiem, by święty uchronił ich przed wyjątkowo gwałtownymi burzami gradowymi w czerwcu, które niszczyły plony. I stał się cud. Gradobicia owego lata nie nastąpiły, w związku z czym od tej pory pielgrzymi przybywali do kościoła co roku.

Comacina ma więc wymiar duchowy – tu można znaleźć ukojenie i odzyskać wiarę w sens życia. Umberto opowiada Catrionie:

Słyszałem, że o wschodzie i zachodzie słońca szczęśliwcy mogą dostrzec anielskie szaty i skrzydła wirujące w powietrzu. Jeśli wierzysz, że istnieje świat duchowy, możesz więcej zobaczyć. Legenda głosi, że rzeczy, które zawsze są mgliste i nieostre, tu stają się wyraźne dla ludzkich oczu.

Jeśli chcielibyście dowiedzieć się więcej o wyspie Comacina, zajrzyjcie na te strony, gdzie znajdziecie fascynujące artykuły o jej historii oraz galerie pełne zdjęć wyspy i pozostałych na niej ruin: http://www.isola-comacina.it/en/ oraz http://www.comacina.it/en/.

Pozostańmy w kontakcie!
Hannah Fielding
nagradzana autorka romansów
telefon: +48 666 22 00 11
e-mail: [email protected]

Copyright © London Wall Publishing sp. z o.o. 2021. All rights reserved