+48 666 22 00 11 [email protected]

’Koniec’ historii, ale nigdy miłości

Przyznaję, że bardzo trudno jest mi napisać „Koniec”, kiedy kończę manuskrypt. Jest to koniec książki, ale w żadnym wypadku nie koniec historii miłosnej – zostawiam moich bohaterów z długą przyszłością przed nimi.
End of story

Czasami czytelnicy pytają mnie, czy napiszę kontynuację jakiejś książki. Dlaczego ta historia musi się skończyć?!” – ubolewał jeden z recenzentów mojej powieści „Łzy Afrodyty”.

Byłoby tak łatwo kontynuować pisanie w każdym z moich światów opowieści, powracać do bohaterów i śledzić ich życie, poprzez małżeństwo, rodzicielstwo, przedsięwzięcia biznesowe, podróże, a nawet wkraczanie w wiek dojrzały. Moi bohaterowie są dla mnie jak starzy przyjaciele i spędzenie większej ilości czasu w ich towarzystwie byłoby cudowne.

Ale kontynuowanie historii miłosnej oznacza odebranie czytelnikowi czegoś: przyjemności wyobrażania sobie przyszłości bohatera i bohaterki. W romansie uważam, że zdolność do marzeń jest niezbędna. I tak muszę napisać te słowa „Koniec” w każdym manuskrypcie, i zostawić bohaterów z ich „wiecznym potem”.

Mimo to bohaterowie przemawiają do mnie jeszcze długo po tym, jak skończę manuskrypt i myślę o tym, jak ich historia miłosna ma ciąg dalszy. Piszę o prawdziwej miłości, a więc, jak powiedział Richard Bach, w rzeczywistości historia nie ma zakończenia. Kochankowie w moich powieściach są bratnimi duszami; ich miłość przekracza wszystko, tak że nawet śmierć nie byłaby „końcem”. Jak napisał walijski poeta Dylan Thomas:

Choćby się kochankowie zgubili, miłości nie będzie;
A śmierć nie będzie panować.

Miłość w sercu każdej z moich książek jest tą samą miłością – uniwersalną miłością, jeśli można tak powiedzieć. Miłość bez końca.

Jednym z moich ulubionych poetów jest Rabindranath Tagore, pisarz, muzyk i artysta z Indii, laureat Nagrody Nobla. Moje pisanie jest głęboko zainspirowane jego wierszem „Niekończąca się miłość”:

Zdaje się, że kochałem cię w niezliczonych formach, niezliczoną ilość razy…
W życiu po życiu, w wieku po wieku, na zawsze.
Moje zaklęte serce tworzyło i przerabiało naszyjnik z pieśni,
który bierzesz w prezencie i nosisz na szyi w wielu postaciach,
W życiu po życiu, w wieku po wieku, na zawsze.

Ilekroć słyszę stare kroniki miłości, jej wiekowy ból,
jej starożytną opowieść o byciu osobno lub razem.
Gdy wpatruję się w przeszłość, w końcu wyłaniasz się ty,
obleczona w światło gwiazdy polarnej, przebijającej ciemność czasu.
Stajesz się obrazem tego, co jest zapamiętane na zawsze.

Ty i ja płyniemy tu strumieniem, który wypływa ze źródła.
W sercu czasu, miłość jednego do drugiego.
Bawiliśmy się obok milionów kochanków,
Dzieliliśmy się tą samą nieśmiałą słodyczą spotkania,
niepokojącymi łzami pożegnania,
starą miłością, ale w kształtach, które odnawiają się i odnawiają na zawsze.

Dziś leży u twych stóp, w tobie znalazła swój kres.
Miłość wszystkich dni człowieka, przeszłych i wiecznych:
Powszechna radość, powszechny smutek, powszechne życie.
Wspomnienia wszystkich miłości, które łączą się z tą naszą jedyną miłością –
I pieśni wszystkich poetów, dawnych i wiecznych.

Echo „na zawsze” w tym wierszu jest tak potężne. Uważam te słowa za piękne i pełne nadziei; dokładnie takie uczucia, jakie mam nadzieję wzbudzić w czytelniku poprzez historie miłosne, które piszę.

Kiedy więc dotrzesz do 'Końca’ mojej powieści – lub jakiejkolwiek innej historii miłosnej – nie musisz czuć się smutny czy opuszczony. Miłość trwa nadal, bez końca.