Dlaczego jestem dumna z tego, że jestem autorką romansów
’Zawsze będę czytać romanse i pisać romanse, i zawsze będę z tego dumna, bo czuję, że każdy happy-ever-after jest świeczką nadziei…’
Kiedy byłam małą dziewczynką, tworzyłam w wyobraźni romantyczne historie, a kiedy nauczyłam się pisać, naturalną koleją rzeczy było przelanie ich na papier. Nie pamiętam dokładnie, kiedy przyszła mi do głowy myśl o wydawaniu romansów – gdzieś w wieku nastoletnim, kiedy zaczęłam studiować literaturę w szkole, a w domu żarliwie czytałam romanse dla dorosłych – ale z pewnością od tamtej pory to marzenie stanowi dużą część mojego życia.
Od czasu wydania mojej debiutanckiej powieści, Burning Embers, w 2014 roku, dowiedziałam się wiele o przemyśle wydawniczym i uderzyło mnie, że gatunek romansu nie zawsze jest obdarzany takim samym szacunkiem jak inne gatunki, takie jak literatura, science i kryminał.
Nie zgadzam się z tym – podobnie jak brytyjska autorka Milly Johnson, która niedawno otrzymała nagrodę za wybitne osiągnięcia od Stowarzyszenia Powieściopisarzy Romantycznych. Jej przemówienie z okazji przyjęcia nagrody RNA 2020, opublikowane przez The Bookseller, naprawdę uderzyło we mnie i w wielu innych pisarzy romansów.
Milly mówiła o „uprzedzeniu, że w jakiś sposób autorzy naszego gatunku piszą gorsze książki”, a jednak, jak zauważyła, „sprzedajemy te gorsze książki milionami”. Romans jest tutaj w pierwszej piątce najlepiej sprzedających się gatunków.
Przyczyna jego popularności jest prosta. Książki romansowe to ciepło, światło i komfort. Oferują tak potrzebną ucieczkę od złożoności i stresów życia. Dają ukojenie, a także inspirują i wzmacniają czytelnika. Są literackim odpowiednikiem kubka gorącej czekolady, fotela przy ognisku i rozmowy z przyjaciółką.
Z tymi wszystkimi zaletami, jak romanse mogą być uważane za gorsze – głupie lub puszyste, za gatunek, którego czytanie lub pisanie jest nieco wstydliwe? Jak zauważyła Milly:
Poza książkami tragicznymi i trudnymi jest mnóstwo miejsca na inne książki. Nie ma nic złego w szczęśliwym, pełnym nadziei zakończeniu, nie ma nic złego w rozśmieszaniu kogoś, kto czyta twoje słowa ani w starej, dobrej, rozgrzewającej serce historii miłosnej.
Nadzieja” – to właśnie charakteryzuje powieść romantyczną. W świecie pełnym niepokoju, z nagłówkami wiadomości, które obciążają umysł, wszyscy potrzebujemy nadziei, że miłość istnieje i może nas uzdrowić i zjednoczyć.
Zawsze będę czytać romanse i pisać romanse, i zawsze będę z tego dumna, ponieważ czuję, że każdy happy-ever-after jest świeczką nadziei. A jeśli zapalimy wystarczająco dużo świec, możemy powstrzymać ciemność.