Czy męski punkt widzenia powinien być zawarty w powieściach romantycznych?
Czy główny bohater powinien mieć szansę na bycie w centrum uwagi, czy to właśnie bohaterka powinna pozostać gwiazdą?
Jak zapewne sobie wyobrażacie, przeczytałam w moim życiu ogromną liczbę powieści romantycznych. Nie można nawet myśleć o pisaniu, nie czytając obszernie w danym gatunku. Zawsze myślałam – i wiedziałam, już od najmłodszych lat, że chciałam zostać autorką romansów.
Czytam wszystko, począwszy od klasycznej literatury romantycznej aż do papierowych książek, które można zdobyć na lotniskach, aby odwróciły twoją uwagę od długiego lotu. Niektóre z takich książek spodobały mi się i zamieniły się w egzemplarze mocno sfatygowane, noszące wyraźne ślady zużycia na regale w moim domu; tutaj od razu przychodzi mi na myśl Jane Eyre. Inne z nich nie zostały przeze mnie zatrzymane, ale studiowałam je z ogromnym zainteresowaniem, gotowa do nauki nowych konwencji w gatunku powieści romantycznych oraz do wypracowania mojego własnego stosunku i stylu, jaki przeleję, gdy przyłożę pióro do papieru.
Już na początku mojego czytania zauważyłam, że bardzo szybko zaczynam zastanawiać się nad podejściem autora do perspektywy. Przez perspektywę mam na myśli, czy cała historia jest przedstawiona z punktu widzenia protagonistki, bohaterki – widzimy wszystko jej oczami, czy występuje przesunięcie na inne postacie; co najciekawsze, na męskiego bohatera i czy jesteśmy w stanie poznać historię także z jego punktu widzenia?
Jak już wspominałam, Jane Eyre była moją wczesną faworytką w trakcie odkrywania powieści romantycznych, ale od samego początku frustrowała mnie jedna rzecz: Jane jest narratorem powieści, zatem jesteśmy ograniczeni tylko do jej percepcji i postrzegania zdarzeń. Właśnie to kreuje wspaniałą, intymną więź pomiędzy czytelnikiem a Jane, która nawet zwraca się bezpośrednio do nas, jak w sławnym “Reader, I married him”, ale trzyma Edwarda Rochestera na dystans. Tak, to pomaga w utrzymaniu atmosfery tajemnicy, ale pozostawia czytelnika w ciemności.
Teraz, w telewizji oraz w filmowej adaptacji Jane Eyre nie oczekiwalibyśmy, aby kamera podążała wyłącznie za Jane; chcielibyśmy obejrzeć sceny, w których uwaga skupia się na Rochesterze. W ten sposób zobaczylibyśmy także jego perspektywę, czego nie ma w powieści.
Im więcej romansów czytam, tym bardziej zauważam, jak bardzo jestem zainteresowana drugą stroną danej historii, nie tylko głównej bohaterki. Właśnie dlatego mojego powieści romantyczne zawierają także męską perspektywę.
Opowiadanie pełniejszej historii
Jeśli historia jest opowiedziana tylko z jednej perspektywy, istnieje tylko jedna wersja prawdy w danym momencie w czasie. Bez wątpienia dzieje się o wiele więcej, czego główna bohaterka nie jest świadoma. Czy jej “prawda” jest odbiciem rzeczywistości?
Być może bohaterka ma martwe punkty. Być może jej wady sprawiają, że nie widzi rzeczy takimi, jakie są, ale takimi, jak spodziewa się, że będą. Jak zostało to zbadane w kolejnej klasycznej książce romantycznej, w “Dumie i uprzedzeniu”, bardzo łatwo jest człowiekowi wyrobić sobie błędne przekonania – zobaczyć rzeczywistość podkoloryzowaną przez jego nastrój, myśli, uczucia, doświadczenia, wpływy i okoliczności.
Na myśl, jak bez ogródek odrzuciła jego propozycję małżeństwa, zakłuło go w sercu. Najwyraźniej ona nie uważa go za godnego siebie. Złość potęgowała tłumione pożądanie. Wiedział, że zachował się arogancko i samolubnie. Gdyby tylko rozmawiał z nią rozsądniej, nie pokłóciliby się i nadal mógłby żywić nadzieję na wspólną przyszłość.
Teraz nie potrafił sobie tego nawet wyobrazić. Zmarnował szansę. Tracił tę dziką, niezależną dziewczynę, którą podziwiał wbrew sobie. W głowie dudniły mu jej szydercze słowa: „A ja zapamiętałam cię dokładnie. Jesteś taki sam jak dawniej, Pharesie Pharaony. Arogancki, wyniosły, apodyktyczny”.
Wziął kolejny kamyk i cisnął z wściekłością do wody. Mógł zahować większą ostrożność, ale czy ona nie widzi, że on próbuje ją chronić?
– Pieśń Nilu
Zobaczyć bohaterkę męskimi oczami
Kiedy narrator jest przywiązany do głównej bohaterki, zarówno w pierwszej, jak i w trzeciej osobie, czytelnik może dobrze się wczuć w jej wewnętrzny świat, myśli i uczucia, ale nie ma żadnego porównania. Może zobaczyć jedynie, jak ona sądzi, że jest postrzegana przez innych, ale jest to zwyczajna percepcja. Nie jest to cała prawda.
Przytaczając męski punkt widzenia mamy nie tylko otwarte okno do jego świata, ale widzimy bohaterkę z pespektywy kilku kroków wstecz – z zewnątrz. Dowiadujemy się, jak sobie radzi; czy jej wrażliwość jest widoczna, mimo prób udawania pewności siebie, czy pożądanie, które chce ukryć, faktycznie jest wyczuwalne przez bohatera.
Pisanie o bohaterach, którzy czują
To, co przyciąga mnie do gatunku romansu to nacisk na emocje, pasje i marzenia, na wrażliwości i odwagę, na tworzeniu związków. Wszystkie te elementy istnieją dla obu stron romansu, nie tylko u głównej bohaterki. Męski główny bohater także ma uczucia! Zmaga się sam ze sobą, z jego tożsamością i jego celem; musi walczyć ze wszystkimi emocjami; od pożądania aż do strachu. Nie chcę tworzyć dwuwymiarowych bohaterów, rycerzy w lśniących zbrojach, którzy zawsze są twardzi i gotowi do walki. Chcę pisać o mężczyznach – pragnę pisać o człowieczeństwie.
Umberto nie miał żadnej kobiety od wypadku i tej nocy tęsknota za tego typu bliskością była nie do zniesienia. To go zszokowało i nieco przestraszyło, bo tym razem nie było to takie samo pragnienie, jakie ogarniało go wcześniej podczas samotnych dni i nocy spędzonych w ciemności. To było pożądanie wywołane obecnością Cateriny, przywołujące niejasne emocje, dręczące jego duszę i ciało. Zdawało się, że pragnie jej bardziej niż kiedykolwiek. Nie pamiętał już, żeby ogarniała go taka namiętność, nawet tej nocy w Villa Rossini.
Dojrzała dziś Caterina była równie pociągająca jak tamta osiemnastolatka. Głos tej kobiety, jej zapach, jej dotyk nadal podniecały go tak bardzo jak żadnej innej na świecie. Serce mu się ścisnęło. Pokręcił głową. Zaśmiał się bezradnie. Los bywa czasem okrutny.
– Koncert
Chcę ostatecznie pisać o miłości. Dla mnie naturalnym wyborem jako pisarki jest zajrzenie do dwóch perspektyw, ponieważ wtedy jestem w stanie nie tylko pokazać czytelnikowi miłość głównej bohaterki, ale mogę także odkryć miłość głównego bohatera. Odkryć głębiej, jak to jest kochać i być kochanym.
Dlatego, kiedy w pisaniu dotrę do punktu, w którym mogę wejść w buty głównego bohatera, czuję “przypływ”, tzw. “flow”. Sądzę, że właśnie taki jest mój styl pisania, opowiadania historii, i uważam, że jest głęboko satysfakcjonujący. Mam nadzieję, że Wy także będziecie cieszyć się Jego opowieścią, tak samo jak Jej.
Zdjęcia: Kiselev Andrey Valerevich/Shutterstock